To moja pierwsza praca w jesiennych klimatach - jakoś mi nie po drodze z jesienią. Dostałam kiedyś świeczkę w metalowej obudowie: białej z czarnym napisem po angielsku (nie cierpię tego - w końcu nasz język niczym nie ustępuje temu z Wysp Brytyjskich). Świeczka nie do końca przypadła mi
do gustu, ale... miałam materiał do przeróbki :-) Przemalowałam obudowę na ecru, potapowałam nieco brązowym tuszem i dodałam bawełnianą koronkę, foamiranowe kwiatki (produkcja własna), parę szyszek, jakieś jabłuszka, owoce głogu, jarzębinę z masy soft (prezent od Ewy Constancji) i oto ona - moja jesienna świeczka
Śliczna kompozycja:)
OdpowiedzUsuńMiło mi, że się podoba :-)
UsuńFajnie ozdobiłaś i już teraz możesz na nią patrzeć bez problemu hi hi :)R.
OdpowiedzUsuńTo prawda, ale tylko przez jakiś czas. Wkrótce dostanie ją moja przyjaciółka ze szkolnych lat, z którą już niedługo zamieram się spotkać :-)
UsuńŚliczna jesienna kompozycja, Danusiu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :))
Cieszę się Elu, że przypadła Ci do gustu :-) Pozdrawiam serdecznie :-)
UsuńOj, Danusiu, chyba nas troszkę oszukujesz pisząc, że nie lubisz jesieni, bo kompozycja na świeczce jest przepiękna :-)
OdpowiedzUsuńCieszę się Anetko, że spodobała Ci się moja oprawa :-)
Usuń